Pisanki, które zostają w sercu

Dwa lata temu wzięłam udział w warsztacie, który do dziś wspominam z ogromnym sentymentem. Spotkanie z Anną Pawlak – mistrzynią zdobienia pisanek – otworzyło przede mną drzwi do zupełnie nowego świata rękodzieła. Dziś, przeglądając archiwalne zdjęcia moich prac, wracają do mnie emocje, zapachy, faktury i radość tworzenia, którą wtedy czułam.

Pisanki – sztuka rękodzieła
Choć minęło już sporo czasu, pisanki wykonane podczas tamtego warsztatu wciąż wzbudzają we mnie dumę. Zrobione techniką z użyciem politury i tuszy alkoholowych, przyciągają wzrok intensywnym połyskiem, głębią barw i nietuzinkowym wzornictwem. Każde jajko, choć podobne w formie, jest zupełnie inne – jakby miało swoją własną historię do opowiedzenia. Właśnie te niuanse i „niepowtarzalność w serii” są dla mnie kwintesencją rękodzieła.

Od warsztatu do własnych inspiracji
Warsztaty z Anną były nie tylko lekcją techniki, ale też pięknym przypomnieniem, że w procesie twórczym warto dać sobie przestrzeń – na błąd, eksperyment i zachwyt. Dziś widzę, jak bardzo ten czas wpłynął na moją późniejszą pracę twórczą – to wtedy zaczęłam bawić się fakturą, kolorem, szukać własnego stylu i odwagi, by łączyć tradycję z nowoczesnością.


Dlaczego warto wracać do takich chwil
Zachęcam Was, byście również wracali do swoich twórczych momentów sprzed lat – przeglądali zdjęcia, notatki, prace, które powstały w przypływie pasji. To niezwykle budujące doświadczenie, bo uświadamia, jaką drogę już przeszliśmy jako artyści, rękodzielnicy czy po prostu ludzie kochający tworzyć coś pięknego.


Dla mnie te pisanki są czymś więcej niż ozdobą – są dowodem na to, że warto próbować, sięgać po nowe techniki i uczyć się od najlepszych. Dziękuję Annie Pawlak za inspirację, która do dziś ma swoje miejsce w mojej pracowni.




A Wy? Macie takie twórcze wspomnienia, do których lubicie wracać?



